Znalazłam swoj stary zeszyt...hm może powinnam nazwać go pamiętnik,
nie jednak nie, niech zostanie zeszyt. Oczywiście nie do któregoś z przedmiotów,
tylko zeszyt, w którym jeszcze jako nastolatka wypisywałam różne sentencje i maxymy,
czasem wiersze. Z czasem jak zaczełam działać zawodowo, nie starałam się aby w dalszym
ciągu rozwijać swoj emocjonalny wizerunek.
kiedyś miałam ze sobą zeszyt.... a teraz wystarczy mieć ze sobą telefon :)
Kiedyś pisałam piórem,.... a teraz kończę kurs bezwzrokowego pisania na klawiaturze.
My jako pokolenie urodzone z komórką w ręce chyba zginęlibyśmy bez prądu telefonu i
komputera.
Skoro juz się nacieszyłam, że mogę pisać i juz nie w zeszycie... zrobię wstęp
do pilota mojego "secret diary"... ten zwrot zawsze kojarzy mi się z pamiętnikiem Laury
Palmer.... i niesamowita tajemnica Miasteczka TwinPeaks
Dodaj komentarz